Mówią: "Szukajcie, a znajdziecie". Powodzenia!

Aborcja. Egzamin, który oblali mężczyźni

Usunąłem tekst, który przed laty tu opublikowałem. Zrobiłem to z kilku powodów. Nie tylko dlatego, że się myliłem, ale przede wszystkim dlatego, że tekst był szkodliwy. Przepraszam za niego.

Kiedy w październiku 2020 Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej opublikował wyrok formalnie zakazujący aborcji w Polsce, opublikowałem na swoim facebookowym profilu stanowisko, które udostępniam poniżej. Dzisiaj myślę w ten sposób.

1. „Kto milczy, ten zdaje się zezwalać”.

2. W wyroku Trybunału Konstytucyjnego nie chodzi o życie. Jeśli ktoś szanuje życie, ale szanuje je naprawdę, potrafi zobaczyć jego złożoność. Nie upraszcza. I nie absolutyzuje, bo w żadnej kulturze (a więc i w kulturze chrześcijańskiej) życie nie ma wartości absolutnej. Ma wartość bezsprzeczną, należy je chronić, ale nie totalną. Można życie oddać, poświęcić, złożyć w ofierze, zachować, a w obronie – wyrządzić krzywdę. Czy to moralnie dobrze, czy źle, to zawsze więcej niż proste: tak lub nie. Prawo, które tego nie uwzględnia jest ślepe, a ślepe bywa okrutne.

3. Nie chodzi o życie i nie powstała „tarcza dla życia”, bo jako społeczeństwo nie szanujemy życia. Na dwa miesiące przed tym nim głos zabrali sędziowie Trybunału, poseł Bosak i abp Gądecki, Facebook mówił o najstarszym polskim hospicjum, które umiera. Było to wołanie na pustyni, bo wciąż nie uzbierano środków („Od poczęcia do naturalnej śmierci”).

4. Nie chodzi o życie, ale używa się ludzi: kobiet, osób z Zespołem Downa, osób z niepełnosprawnościami. Mniejsza o powód: czy chodzi o to, żeby przenieść odpowiedzialność za ilość zakażeń COVID-19, za kryzys gospodarczy, czy na ostatniej prostej dobić politycznego targu – nie wolno używać ludzi.

5. Protestuję przeciw opresji, która w tej decyzji i w tej sprawie się ogniskuje. Wierzę, że ludzie są zdolni do trudnych, ale szlachetnych wyborów, często wybierają heroizm. Ale na samym początku to wolność różnicuje heroizm od opresji.

6. Jeszcze dwa, trzy lata temu zapewne zająłbym inne stanowisko. I stanął na tej barykadzie przynajmniej okrakiem. Nie z wyrafinowania, ale z wątpliwości: tych rzeczywistych (kto ich nie ma?) i tych wdrukowanych (a więc z lęku). Choć wątpliwości nie znikają, to stanowisko ewoluuje. Przesunięcie barykady tylko ten proces przyspiesza. I pewnie nie jestem w tym sam.

7. Dziewczyny, to Wasza ewolucja. Nie rewolucja, bo nie mam już w sobie idealizmu, który pozwala myśleć, że zmiana nastąpi tu i teraz. Tak jak w wyroku Trybunału nie chodzi o życie, tak przecież nie chodzi tu do końca i wyłącznie o aborcję. Zdziwienie, że możecie manifestować złość, krzyczeć i przeklinać, to jak odbarwienie na papierku lakmusowym, który miał sprawdzić, jak o kobietach myśli część świata. Mnie Wasza słuszna złość i forma jej wyrazu nie dziwi.

8. Już na zupełnym marginesie i głównie do znajomych, którzy widzą symetrię w języku stron albo nawet chcą obecnym protestom przypisać większą nienawiść. Choć pewnie znajdą się pojedyncze przypadki (jak w każdym dużym ruchu społecznym), to „na sztandarach” nie widzę zwrotów dehumanizujących: nikt nie porównuje ludzi do zarazy, nie nazywa ich szkodliwą ideologią, nie niesie transparentu o Europie „białej albo bezludnej”, nie krzyczy „śmierć wrogom” i nie unosi pięści.

{social-facebook-like}