Dziennik Gombrowicza nie czyni, ale obiecałem, że będzie ciąg dalszy.
Przy okazji: dzisiaj Światowy Dzień Książki. Ważne święto mniejszości.
Wtorek
Pracuję nad dokumentacją. Dorosły autysta opowiada o pracy, z której uciekł: wynagrodzenie 500 zł miesięcznie. Składka na „utrzymanie miejsca pracy” – 400. W Polsce. Legalnie.
Autyści unikają abstrakcyjnych pojęć. Mój rozmówca nie unikał. Trzy razy użył słowa „godność”. Tyle samo, co słowa „ratunek”.
Sobota
Czytam reportaż o aktywistce Marii Amin, która najpierw zaprosiła mnie na Facebooku, a później na wino. Przyjąłem zaproszenie, ale nie przyznałem się do abstynencji. Po co straszyć?
W trakcie lektury musiałem sprawdzić znaczenie słowa „panegiryk”. God bless Google.
Niedziela
Lila na placu zabaw. Nudzę się, więc pytam Kamili, czy chce kawy. Chce. Po drodze mijam Empik i odmawiam sobie wznowionego Dehnela. Pięknie wydany, ale prawie pięć dych – poczekam na Bonito. W kawiarni cennik o właściwościach radia, bo od razu słyszę głos matki: „Ile kaw miałbyś w domu za takie pieniądze?”.
Mała czarna, dziewięć złotych, Jezus Maria.
Poniedziałek
Drugi dzień świąt i pytania bez odpowiedzi. Na przykład: dlaczego mówimy „chuj mnie strzela”? Szukam etymologii i wyobrażam sobie, jak ktoś obrywa wielkim penisem po twarzy. Albo jak wielki penis (bez oczu, ale z dłońmi) wypłaca komuś luja.
Niedziela
Lila zmęczona, a w konsekwencji – wściekle marudna. Krzyczy: „Chcę kurczaka!”. Uczymy ją, że warto od czasu do czasu powiedzieć: proszę, dziękuję, przepraszam.
– Magiczne słowo?
– Abrakadabra, daj kurczaka.
Bunt rękojmią postępu.
Piątek
Rano:
W krakowskim tramwaju reklama Ibupromu: „Komu w drogę temu nie ból”. W szkole mówiliśmy: komu w drogę, temu kopa, a słowa zamienialiśmy w czyn. Polska z tego nie wyrosła.
Wieczorem:
Artur Domosławski krytykuje w „Krytyce politycznej”. Obrywa się reporterom, którzy nie piszą cepem. Pozwoliłem sobie na długi komentarz, opublikowałem, usunąłem po 10 minutach. I nie wiem, czy to poczucie miary, czy kompleksy. Marysia nie ma wątpliwości, że to drugie. Pisze mi: „Nie bądź idiotą. Każdy czytelnik reportaży ma prawo powiedzieć, co o tym myśli. Nawet jakby przeczytał jeden reportaż w życiu. Ma prawo i już”.
Dopisane na marginesie: Dwa dni później Maryśka przysłała mi tekst z dialogiem:
„– (…) Sama tak powtarzasz!
– Jak się mówi komuś, to jest co innego!”.
Środa
Zostałem pozyskany dla kobiecej dywizji katolickiego portalu aleteia.org. Będę odpowiadał na pytania czytelniczek. Za pieniądze, więc „Hej przygodo!”. Martwię się tylko o różnice światopoglądowe, bo co, jeśli ktoś napisze: „Mam 50 lat i podobają mi się inne kobiety, co robić?”. Uczciwa odpowiedź jest przecież jedna: „Droga Pani, afirmować! Proszę afirmować!”.
Czwartek
Książka w przedsprzedaży. W ciągu dnia mam się nieźle. Martwię się oczywiście, ale szybko racjonalizuję: jeśli będą złe recenzje, to dobrze – uczę się, a to zawsze informacja zwrotna. W nocy jest gorzej. Śnią mi się Włodek Nowak i Mariusz Szczygieł, mówią do siebie brzydko. Na spotkania autorskie przychodzą ludzie z różańcami i krzyczą. Rano boli mnie brzuch.
W każdym razie: w empiku wystarczą dwie dyszki, kupujcie →