Mówią: "Szukajcie, a znajdziecie". Powodzenia!

Czy bieda uszlachetnia?

Napisał, że nie będzie pisał. Przynajmniej chwilowo. Odezwie się w lepszych czasach albo wcześniej, z biblioteki lub od znajomych. W postscriptum: Śmialiśmy się, że bieda uszlachetnia. Już nie śmieszne i nie uszlachetnia.

Jest bohaterem jednego z moich tekstów. Kiedyś dużo posiadał, kradł, straszył i wyłudzał. Od kilku lat żyje uczciwie, a przy tym ciągle pod górkę. Dzwonię, a on wyjaśnia, że pisał nie będzie, bo musi sprzedać komputer. Znalazł kupca, 250 zł, czyli dwa tygodnie życia. Dopytuję o postscriptum.
Kiedy do stołu siada ośmiolatek, a lodówka odpowiada echem, nic nie jest szlachetne.

Patrzę na inny tekst, szkic do reportażu, najważniejszego z tych, które mam przygotować. Tam trzy historie o biedzie, być może któraś o takiej, co jednak ma wartość.

Pani Ewelina (lat 49) samotnie wychowuję dwoje dzieci. Chłopiec, czternastolatek, nie chodzi i nie mówi — dziecięce porażenie mózgowe. Po zebraniu świadczeń i alimentów, a po odliczeniu rachunków i lekarstw, zostaje kwota, która wystarcza na życie, ale „nie umożliwia zakupu sprzętu rehabilitacyjnego”.

Pan Piotr, bliżej niż dalej do pięćdziesiątki. W domu z Pauliną, Marysią i Mikołajem. Będzie ich więcej, bo starsza z córek jeszcze w liceum, ale już w ósmym miesiącu ciąży. Żona odeszła, zostali sami. Dochód na osobę – 300 zł.

I pan Mariusz. Bez pracy, ale z synami. Przy stole zbiera się ich czwórka. Czasem dołącza babcia, która chce pomóc. Jeden z chłopców wymaga specjalistycznej opieki, bo oprócz biedy dźwiga rozszczep podniebienia. Dochód na jednego członka rodziny – 219 zł. Za mało.

Bieda poniża, potrafi sponiewierać, zostawić. Rykoszetem obrywają ci, którzy nie zawinili wcale. Ośmiolatek nie powinien pytać: „tato, dlaczego ty nie jesz?”. Nie śmieszy, a jeśli uszlachetnia, to kogo i czy w ogóle?

Główny Urząd Statystyczny twierdzi, że w skrajnym ubóstwie żyje blisko 3 mln Polaków. 7,4% z nas próbuje związać koniec z końcem za mniej niż 540 zł miesięcznie. Nie wszyscy proszą o pomoc. Ksiądz Stryczek mówi „prawdziwa bieda nie krzyczy”. Ryszard Kapuściński (nie ksiądz), że: „Nędza cierpi, ale cierpi w milczeniu”.

Bieda obserwowana z daleka jest obojętna i zimna, nierealna. Z bliska wzbudza strach (mój wzbudza), jest nieprzyjemna, odbiera komfort posiadania. W obu przypadkach: nie uszlachetnia.

A szukam tej szlachetności z uporem, więc pytam tych, co nie muszą, a dotykają biedy. Wolontariusze, aktywiści, wariaci różnej maści. Czekam na wielkie deklaracje, akty niezgody, błyskotliwe bonmoty. Słyszę, że „zawsze chcieli pomagać” albo „koleżanka była rok wcześniej”. Mówię: powiedzcie mi coś ładnego, o szlachetności na przykład. A oni swoje, że pomaganie to przywilej (skoro dajesz, to znaczy, że posiadasz) i nie o ładne mówienie tu chodzi.

A później idą tam, gdzie ja się boję. Do pani Eweliny, panów Piotra, Mariusza i innych. Sprawiają, że poobijani zaczynają wierzyć, że „uda się coś poprawić”. Przywracają rzeczom właściwy porządek.

Szlachetni szaleńcy od naprawiania świata.


Wszystkie historie osobiste wymienione w tekście są prawdziwe i pochodzą z bazy rodzin Szlachetnej Paczki. WIOSNA walczy z biedą, a bieda ma różne oblicza. I różne konsekwencje. Jedną z nich jest to, że dzieci z ubogich rodzin przegrywają już na starcie. To m.in. im pomaga AKADEMIA PRZYSZŁOŚCI, która bardzo potrzebuje wolontariuszy. Szlachetnych szaleńców od naprawiania świata. Sprawdź, bo może właśnie Ty będziesz mógł pomóc. A jeśli nie możesz, udostępnij ich strony swoim znajomym. Proszę.

banner_paczka

{social-facebook-like}