Pomaganie to zawsze transakcja wiązana. Granica pomiędzy przyjmującym, a tym, który daje, jest płynna. Na koniec dnia trudno o jasny sąd, kto otrzymał więcej, bo pomaganie zmienia. To proces, w którym stajesz się lepszą wersją samego siebie.
Ośrodek dla niewidomych. Trafiłem tam przypadkiem. Kolejna wymówka, która pozwalała uciec od podstawowych obowiązków i sposób, żeby zaimponować dziewczynie. Wypadkowa kilku elementów, wśród których altruizm zajmował ostatnie miejsce.
Do dziś pamiętam didaskalia. Nie zdążyłem wyciągnąć dłoni, a on już wiedział, że wejdzie mi na głowę. Osiem, może dziesięć lat. Typ, który jest obok zaledwie przez ułamek sekundy i doskonale wie, z której strony zaboli najbardziej. Mały diabeł.
Zostawiono nas samych i wystarczyło kilka minut. Latające w powietrzu flamastry, potargany blok, obrotowe krzesło, które nagle staje się F16. Kompletny brak kontroli. Prośba, groźba, skrucha, próba zignorowania. Bez reakcji. Kiedy upadłem na tyle nisko, żeby zaproponować przekupstwo, ten otworzył szafkę ze stosem słodyczy. Przebij to, wtedy będziemy mogli rozmawiać. A teraz F16.
Patrzyłem na zegarek. Niech ta godzina minie. A później, kiedy trzeba było wyjść, zapytał czy wrócimy za tydzień.
Wtedy zabrakło świadomości, ale dzisiaj rozumiem, że to był manifest. Nienazwane: chcę waszej uwagi, jesteście potrzebni. Mimo czasu, który minął, to wspomnienie wciąż mnie kształtuje.
* * *
Dziesięć lat starszy. Wśród trzydziestu mężczyzn starszych jeszcze bardziej. Wszyscy wewnętrznie pobici. Życiowy nokaut. Stara recydywa z kolekcją ciężkich wyroków na ramieniu. Weterani. Opowiadam trochę o sobie, trochę o Bogu. Jestem zmęczony, bo – wydaje się – nikt nie słucha, a już na pewno nikt na poważnie.
Mówił jak bardzo mu zależy. Jedynym językiem, który znał. Nikt wcześniej nie deklarował przyjaźni w ten sposób. To była ważna lekcja słuchania.
Kończymy. Piątka, piątka, powodzenia. Ile do końca? Dziesięć? Zleci. Trzymaj się. Za dwa tygodnie? Tak, będę, jest szansa. Rutyna.
Cygan podszedł i wziął mnie na bok. Niski, masywny, ciemna karnacja. Podręcznikowy bandyta. Siadał z tyłu, zawsze miał trochę do powiedzenia, ale nigdy na temat. Rozmawiamy o wszystkim i o niczym. Okazuje się, że sześć miesięcy do wolności, ale na koniec przenoszą gdzieś w Polskę. W końcu mówi, że jeśli nie będę żył tak jak deklaruję, to mnie znajdzie i zapierdoli. Dodaje, że Kraków jest mały, a on zna ludzi.
Najpierw się śmiałem, później wystraszyłem, na końcu dotarło. Jedynym językiem jaki znał, mówił, że bardzo mu zależy. Nikt wcześniej nie deklarował przyjaźni w ten sposób. To była ważna lekcja słuchania. Pytanie, kto komu pomógł przez te kilka spotkań, wciąż jest otwarte.
* * *
Gdzieś pomiędzy pierwszym, a drugim. Lekarski gabinet. Olejna, szklista farba. Ściany odrapane jak wszędzie. NFZ więc wchodzę o trzydzieści minut później niż powinienem. Za mną rosnąca kolejka zniecierpliwionych. Rozmawiamy szybko, rutynowo. W tle wertowane kartki z wynikami. Plan, terminy, do zobaczenia za dwa tygodnie.
Uczę się być po drugiej stronie i przyjmować pomoc. To trudniejsze, ale zmienia. Zostawia z niezbędnym: z pokorą.
Już mam wstać, kiedy Arek przerywa i prosi jeszcze o sekundę. Na skrawku papieru wpisuje numer telefonu. Swój prywatny. Mówi, że mogę dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Wie, że bywa różnie.
Nie umiem zareagować, więc nie reaguję. Później, kiedy jest różnie, dzwonię, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy. Czasem w środku nocy albo o czwartej nad ranem. Uczę się być po drugiej stronie i pomoc przyjmować. To trudniejsze, ale ważne. Zostawia z niezbędnym: z pokorą.
Kiedy Lila przyszła na świat, cztery lata później i rok bez kontaktu, Arek był trzecim, do którego zadzwoniłem.
Pomaganie zmienia.
Kiedy blog zaczął być słyszalny, szukałem miejsca, w którym może stać się pożyteczny w sposób wymierny i konkretny. Pisanie ma wartość, ale trudno zmieniać świat znad klawiatury. Deklaracje bez działania nie wnoszą wiele. WIOSNA zachwyca, bo pomaga mądrze. Jest świetnym przykładem na to, o czym pisałem wyżej: że wspierając innych budujemy siebie.
SZLACHETNA PACZKA, jedna z flagowych akcji WIOSNY, jeszcze przez kilka dni rekrutuje swoich liderów. To ludzie, którzy odnajdują potrzebujące rodziny, koordynują pracę wolontariuszy, łączą biednych i bogatych. Są świetni.
Możesz zostać jednym z nich: www.superw.pl