Czuję się stary i zmęczony. Zapisałem to wszystko.
Poniedziałek
Śnią mi się: zakrystia, gong i berło. Jestem ministrantem i mam służyć do Mszy. Chyba się wygłupiłem, bo już w komży i klęczę; berłem uderzam w gong. Ale nie ma księdza – nikt nie wychodzi do ołtarza.
Sen jak życie, bo złe miejsce, zły czas i kościół katolicki w wersji „hodowla neurotyków”.
Sobota
Nie płakałem po Różewiczu, Miłoszu, Bartoszewskim. Brzydzę się emocji stada. Ale dzisiaj zmarł prof. Osiatyński (Wiktor O.). Chcę wypłukać z siebie żal, więc notuję: „Kurwa, kurwa, kurwa”.
„Nie poprosiłam o tekst o sztuce odchodzenia” – napisała do mnie Kasia Sroczyńska – „Nikt nie zamówił – bali się, że zrobi «Wyborcza». I nikt nie zrobił. I już o nic nie można zapytać”.
Wtorek
Czytam u Máraia: „Istnieją mądrzy ludzie, którzy nie są zdolni. Istnieją ludzie zdolni, którzy nie są mądrzy. I oprócz nich istnieją całe tłumy ludzi niezdolnych i niemądrych, ale sprytnych i wygadanych. I często to oni zwyciężają”.
Strach zwyciężać.
Środa
Na Facebookowym profilu Deon.pl pytanie: „Dlaczego Kościół nie lubi nacjonalizmu?”. Odpowiedź: „Nie lubi, bo to kościół Pieronków”.
Pierożków.
PS Dopóki Pierwszym Biskupem Polski jest o. Tadeusz – funta kłaków warte wasze pasterskie listy.
Sobota
Reporterka Anna Śmigulec stawia warunki: „Miejsce musi być przytulne, żaden industrial”. Spotykamy się w kawiarni, gdzie hasło do WiFi brzmi „zabijecikota”, a obca dziewczynka* głaszcze reporterkę po nogach.
Właściciele dziewczynki zakłopotani, więc pocieszam: „Mogło być gorzej – moje dziecko gryzie”. Mówili po polsku, cudze nieszczęście powinno dodać im otuchy.
*reporterka sugeruje, żeby dodać „znienacka”.
Niedziela
Małe zwycięstwa, drobne sukcesy: po burzliwej dyskusji Wikipedia uznała, że jestem encyklopedyczny.
Czwartek
– Musisz być taki oczytany i od rana rzucać Jastrunem?
– Pozory. Udawanie mądrego to mój sposób na przetrwanie.
PS „Kolonia Karna” Jastruna – 15/10.
Piątek
Rano:
Przed tygodniem plakat-reklama: „Komu w drogę, temu ból”. Dzisiaj: „Głową bólu nie przebijesz”. Autor udowadnia, że głowę można stracić. W drodze do pracy, na przykład.
Wieczorem:
Napisałem Tomkowi: „Jesteś beznadziejna konserwa”. Przyjął. Przyjaciół poznaje się po tym, jak bardzo można ich obrazić.
Sobota:
„Halo Tato” w empiku, przedsprzedaż i szóste miejsce w kategorii „Literatura faktu”. Powinienem się cieszyć, tymczasem głowa atakuje z siłą buldożera: „Żaden dobry tytuł nie został empikowym bestsellerem. Będziesz jak koleś od wywiadów z celebrytą – świadkiem koronnym”. Próbuję odreagować, więc piszę naczelnym tabloidów, co myślę o ich pracy. Brzydko im piszę, ale sprawiedliwie.
Zapisane bez daty:
Podziały społeczne tak bardzo ruchome. Chłopcy z ONR podkreślają braterstwo i męską przyjaźń; dbają o wygląd tak, że zazdroszczę. Wystarczy, że zaakceptują własną tożsamość, a z rok pójdą z Paradą Równości. W końcu: każda nienawiść ma źródło w nienawiści do siebie.