Napisałem o niej: zaglądamy w te same miejsca, śmiejemy się z tych samych ludzi, czytamy podobne rzeczy. Ona, że nie mogę oszukiwać, bo najlepszy przyjaciel nie może. Komentowaliśmy felieton Mariusza Szczygła, którego kochamy oboje, choć ona bardziej.
Kiedyś powiedziała mi, że jestem aspirującym teoretykiem i obraziłem się prawie na śmierć. Później musiałem kupić jej książkę. Uczymy się od siebie nie tylko pisania. #NieMamZdania, tak sobie wymyśliliśmy, to próba podzielenia się tym, co sami odkrywamy. Będziemy dzielić się regularnie, co dwa tygodnie. Dzisiaj o kłamstwie.
Bo wszyscy kłamiemy.
Konrad: Dlaczego kłamiesz?
Marysia: Jednym z powodów jest strach przed konsekwencjami swoich niekonsekwencji. Z lenistwa też kłamię. Ze strachu, z lenistwa, i często żeby komuś nie zrobić krzywdy, żeby nie dotknąć.
K: Często kłamię z rozpędu, bez ważnego powodu. Teraz nie przywołam sytuacji, ale…
M: Ja przywołam. Po pracy ktoś chce się spotkać, ostatnio miałam nawał takich propozycji w związku z trwającą OFF Camerą, wtedy kłamię. Mówię, że mam już coś zaplanowane. Nie dlatego, że nie chcę się spotkać, ale dlatego, że jestem skrajnie zmęczona, miałam ciężkie dwa tygodnie i muszę odpocząć. Często mam faktycznie umówione dwa spotkania i na kolejne nie mam siły. Wiem, że jeśli powiem prawdę, to będę przekonywana. Jeśli powiem, że mam coś w planach, to zwykle nie ma problemu.
K: Kłamię, kiedy nie chcę ponieść odpowiedzialności za swoją nieodpowiedzialność. Łatwiej mi powiedzieć, że utknąłem w korku, niż przyznać, że zaspałem. Wymyślam okoliczności.
M: Myślimy, że prawda jest niewystarczająca.
K: Tak, dokładnie! Obawiam się, że jeśli powiem prawdę, to stracę w oczach innych. Bywało też, że kłamałem, aby zyskać – dodać sobie wartości. Pewnie kryje się za tym potrzeba akceptacji i uwagi. W tym przekonanie o byciu „nie dość”. Ale mam takie doświadczenie siebie, że to nie działa. Zawsze kiedy kłamię, to na koniec dnia czuję się źle.
M: A nie jest tak, że wyróżniając się w towarzystwie, sprawiasz, że inni czują się mali?
K: Nie, to nie tak. Nigdy nie chciałem zdewaluować drugiego człowieka. Nie miałem takiej intencji.
M: Tu nie chodzi o intencję. Mam na myśli, że to może być wypadkowa takiej postawy.
K: W ostatniej książce Halber pada zdanie, że wszyscy się wstydzimy i wszyscy kłamiemy. Wielu naszych znajomych udostępniło ten konkretny fragment. To sygnał, że problem jest powszechny, bo przecież często dzielimy się tym, co w nas rezonuje. Rzeczywiście jest tak, że wszyscy potrzebujemy dodać sobie wartości. Błędne koło: tworzymy w Internecie nieprawdziwy świat, do którego inni chcą dorównać. I oszukują.
M: Tak, to jest perpetuum mobile.
K: Właśnie! Tyle, że jeśli pozostaje sobą, nie jestem idealny, śpię spokojnie. Kłamstwo zawsze budzi rozdźwięk. Nie zyskuję na kłamstwie.
Po pierwsze: nie ranić
M: Mam poczucie, że nie tyle kłamstwo, co szczerość jest źle definiowana.
K: Chwilę temu widziałem na Twoim Facebooku wpis, że chamstwo, to nie szczerość.
M: Napisałam, że od kiedy szczerość pomieszała się ludziom z chamstwem, żyje się jakby ciężej. Wypaczyliśmy definicję szczerości. Brakuje nam delikatności, wyrazistość jest bardziej atrakcyjna. W rezultacie często idziemy na skróty – opinia pozbawiona merytoryki, ale jaskrawa, dla wielu staje wystarczająca. Sama często ironizuję, tak oswajam rzeczywistość. Nieszczęśliwie zbyt szybko pozwalam sobie na ten rodzaj żartów i niektórzy nie potrafią odróżnić ich od faktycznego przekazu. To jeden problem. Drugi jest taki, że posługiwanie się ironią i sarkazmem, to jest często balansowanie na granicy. Łatwo kogoś urazić, bo ma zwyczajnie inną wrażliwość. Od czasu, kiedy sobie to uświadomiłam, bardzo staram się uważać na słowa, szczególnie wypowiadane do ludzi, którzy mnie nie znają.
K: Nawet jeśli z dużą lekkością posługujemy się ironią i sarkazmem, unikamy tego w kontaktach z ludźmi, których nie znamy. Nie chcemy ich urazić. Myślimy A, mówimy B. Boimy się, że A będzie przekroczeniem granic. To już kłamstwo?
M: Nie, ale często jest odbierane jako kreowanie siebie, czyli de facto jako kłamstwo.
K: Ludzie, którzy poznają mnie poza Internetem, albo na płaszczyźnie innej niż zawodowa, dziwią się, że potrafię żartować w mało wybredny sposób…
M: [śmiech] …ładny eufemizm!
K: Inaczej komunikuję się z ludźmi, którzy są mi bliscy, inaczej z tymi, których dopiero poznałem. Jeszcze inaczej w przestrzeni publicznej. Internet jest przestrzenią publiczną. I bywa, że ktoś te różnice nazywa brakiem szczerości. Tymczasem to kwestia relacji. Tu nie chodzi o wizerunek.
M: Raczej o to, że komunikat może dotrzeć od setek tysięcy ludzi, których nie znasz i wyobrażam sobie, że niekoniecznie chcesz powiedzieć im wszystko o sobie, odsłaniać każdą stronę. Ja też nie chcę.
K: Jest taka część mnie zarezerwowana wyłącznie dla tych, z którymi czuję się bezpiecznie. I tylko ja decyduję o tym, kogo wpuszczę do tego świata.
Poza wszystkim: za komunikat odpowiedzialny jest ten, kto mówi. Oczywiście, po drodze mogą pojawić się zakłócenia, możemy się źle czytać, ale to ja jestem odpowiedzialny za to, aby zostać zrozumianym. Więc jeśli mój codzienny język – w tym ironia – może kogoś dotknąć, to nie podejmuję tego ryzyka. To nie ma nic wspólnego z kłamstwem.
M: Jest mi przykro, kiedy pod wpływem emocji powiem za dużo, nie tak jakbym chciała i kogoś tym dotknę. Czego nauczyłam się od Ciebie, to żeby dać sobie na wstrzymanie te kilka minut. Ubierać swoje myśli i niezgodę na rzeczywistość w takie słowa, żeby nie mówić wyłącznie na poziomie emocji, ale przede wszystkim dobierać merytoryczne argumenty. Wciąż wychodzi różnie.
K: Ale czy jeśli rezygnuję z emocji – ukrywam złość lub smutek – to wciąż mogę mówić o szczerości?
M: Myślę, że właśnie po to jest kultura, żeby umieć żyć z drugim. Umieć rozmawiać i nie ranić. Nie nazwałabym tego kłamstwem, to element bycia cywilizowanym człowiekiem. Uznając to za nieuczciwość, można równie dobrze powiedzieć, że każdy element kultury zakłamuje ciebie.
Kłamstwo to brak wiary
K: Teza: kłamstwo jest zawsze złe.
M: Nie. Może będę się za to smażyć w piekle, ale myślę, że nie. Ważna jest granica, według mnie granicą są konsekwencje.
K: Postawmy się po drugiej stronie: czy są sytuacje, w których chciałbym zostać okłamany?
M: Nie ma?
K: Kilka razy zostałem okłamany w dobrej wierze i kiedy prawda wyszła na jaw, czułem się źle. Nie chodziło o samo kłamstwo, ale fakt, że ktoś postanowił o mnie zadbać, zaopiekować się mną w taki sposób. To było upokarzające.
Wiem też, że z prawdą nie można zwlekać. W jednej z relacji już na początku powinienem powiedzieć, że coś mnie uwiera, zrobić krok w tył. Tymczasem bałem się, że zranię drugiego człowieka, stracę w jego oczach. Problem urósł i dzisiaj jestem odpowiedzialny za trudne rozczarowanie. Prawda została powiedziana zbyt późno. Może to jest klucz? Jeśli za kłamstwem kryję się strach, to wtedy kłamstwo jest złe?
M: Nie wiem czy to jest klucz, bo nie zawsze na tyle znasz siebie, jesteś siebie świadom, żeby od razu poznać swoją rzeczywistą motywację. Często to się dzieje po fakcie, wtedy dobrze wyciągnąć wnioski.
K: Mój przyjaciel podkreśla, że powiedzenie prawdy to szansa dla drugiego człowieka. Tylko wtedy może zmierzyć się z sobą. Nikt nie dał nam prawa do decydowania o innych. Powiedzenie bolesnej prawdy jest szansą. Tyle, że szansa może zostać przepracowana twórczo, albo prowadzić do kryzysu i destrukcji. To zawsze pewne ryzyko.
M: Kłamstwo często jest objawem braku wiary w siłę drugiego człowieka, ale mam poczucie, że to konsekwencje mówienia prawdy nauczyły mnie w tę siłę wątpić. Jednocześnie sama przecież bywam słaba i szukam teraz przykładu sytuacji, w której wolałabym być okłamana.
K: Przykład: chciałbym wiedzieć, że jestem poważnie chory. Wierzę, że umiałbym dobrze wykorzystać ten czas. W jednej z moich rozmów Robert Rient powiedział, że z prawdą zawsze można coś zrobić. Bardzo się zgadzam.
M: Może faktycznie nie ma innych punktów odniesień. Może zawsze chcemy słyszeć prawdę?
K: Pamiętasz Matrix? Jedni wybierają trudną prawdę, inni życie w iluzji.
M: Bierzesz albo niebieską, albo czerwoną pigułkę.
K: Tam scena zdrady jest bardzo charakterystyczna. Cypher w rozmowie z Agentem Smithem podkreśla, że choć jedzenie jest nieprawdziwe, jest smaczne. I wybiera kłamstwo. Może trudno znaleźć nam przykład, bo wybraliśmy podróż do Zionu? Znam wiele osób, które wolą iluzję.
Wszystko czego chcę
M: Najbardziej powszechnym kłamstwem jest okłamywanie samego siebie. Wielu ucieka od prawdy o sobie, bo żyć bez autorefleksji jest przyjemniej, wygodniej. Bo poznawanie siebie jest trudne. Strach przed konfrontacją z samym sobą sprawia, że łatwiej tkwić w ułudzie, wieść życie pozornie szczęśliwe. Długo można wypierać, że tak naprawdę to jest fikcja. Z czasem to zaczyna ciążyć.
K: Bywa, że różne deficyty, trudne sytuacje nas przytłaczają. A przynajmniej tak nam się wydaje. Stąd potrzeba ucieczki i oszukiwania siebie. Sięgamy po środki zmieniające świadomość, w styl życia, w którym nie ma miejsca na mierzenie się z rzeczywistością, w złe relacje. Znasz moją historię, nie czas i miejsce na szczegóły, ale wiem, że ten rodzaj kłamstwa zawsze wraca. Z jeszcze większym cierpieniem. Efekt jojo.
M: Coś, co do mnie wraca cały czas, mój przykład, to życie w Polsce. Jestem na etapie okłamywania się, że Kraków, to jest dla mnie szczęście. To jest szczęście i spokój dla moich najbliższych. Ty, mój brat, Anka, cała moja rodzina, nie martwicie się o mnie. Ale mnie ten świat obciąża, wolałabym żyć za granicą, więcej podróżować. To jest jakiś kompromis, na który idę. Okłamuję siebie, że to jest dla mnie dobre. Bo może faktycznie jest? Żyłoby mi się ciężej spełniając marzenia, a jednocześnie wiedząc, że Helena nie może spać po nocach, bo akurat przemierzam stopem Australię. Przecież nie wszystko czego chcę, jest dla mnie dobre. A może po prostu się boję?
K: Nie każde moje pragnienie jest dla mnie dobre. Problem w tym, że sam rzadko chcę tę prawdę zobaczyć. A nawet jeśli widzę, trudno mi ją zaakceptować. Wybieram to, co przyjemne. I chodzi o przyjemność rozumianą bardzo szeroko – niekoniecznie przyjemność chwili. Ale myślę, że dojrzałość polega na akceptacji tych możliwości, które mam. Jeśli tylko trzy, to tylko trzy. Mogę pracować nad zmianą sytuacji, ale nie muszę walczyć. Jest we mnie spokój.
M: Ale kłamstwem jest to, że mając trzy możliwości, wybierasz trzecią dlatego, że wytłumaczyłeś sobie, że to jest dla ciebie dobre. Tymczasem naprawdę chciałbyś pierwszą.
K: A nie jest tak, że to napięcie i wątpliwości, nie kłamstwo?
M: Trudno to oddzielić. Powracalność jest tu dla mnie kryterium. Jeśli podskórnie czuję, że to nie mój świat, nie tak, nie tu chcę żyć i to co jakiś czas wraca, to może znaczyć, że się okłamuję. I gdyby nie moim bliscy i poczucie zobowiązania, troska o ich spokój, to pewnie byłabym gdzie indziej. Robię dobrą minę do złej gry i udaję, że jest w porządku. To chyba jest kłamstwo.
K: Wciąż tkwi we mnie zdanie, które powiedziałaś na początku: myślimy, że prawda jest niewystarczająca.
M: Paradoks polega na tym, że wszyscy kłamiemy, bo prawda jest niewystarczająca, ale wszyscy potrzebujemy tej prawdy. Ludzie szukają miejsc, którym mogą zaufać, gdzie mogą przeczytać ludzi, którzy mówią prawdę o sobie. O nas. Bardzo to widać w sieci.
K: Ekshibicjonizm mnie przeraża. Uciekam od takich miejsc.
M: Nie możemy mylić prawdy o sobie z ekshibicjonizmem. To kolejny błąd naszych czasów.
K: Mam poczucie, że wyjątkowość naszej relacji bierze się stąd, że nie poznaliśmy się w sieci. Dzięki sieci, ale nie w sieci. Nie było ani czasu, ani przestrzeni na udawanie. Nie zdążyliśmy stworzyć sobie wyobrażeń, a więc nie było iluzji i rozczarowania.
M: To jest chyba ogólna prawda, że często tworzymy sobie wyobrażenie o kimś. Bez intencji. To wyobrażenie zazwyczaj jest nieprawdziwe. Ja mam ostatnio wielką potrzebę, żeby odsunąć się od nawiązywania relacji przez Internet, na rzecz spędzania czasu z ludźmi na żywo. Bardzo dużo mi to daje radości i spokoju.
Nie mam zdania
K: Kłamstwo jest złe. Nie zawsze w znaczeniu moralnym, ale – poza wyjątkowymi sytuacjami – wraca z krzywdą. Kłamstwo przynosi cierpienie. Ale, to ważne, mówienie nieprawdy nie zawsze jest kłamstwem.
M: Ucząc się życia wśród ludzi, uczymy się kłamać, to element kultury i cywilizacji. Nie wiem czy to jest złe. Obawiam się, że momentami niezbędne do życia w społeczeństwie.
K: Nie jestem pewien, czy podoba mi się takie społeczeństwo.
M: Kłamstwo jako element bycia człowiekiem, to może być smutna prawda o nas. Smutna, albo niewystarczająca, bo przecież dobrze byłoby i łatwiej jest wierzyć, że potrafimy inaczej.
Marysia Organ – dziewczyna, której brakuje kultury. Absolwentka polonistyki, dziennikarstwa i kulturoznawstwa. Kiedyś związana z branżą filmową, dziś redaktorka w portalu Onet. Nad dobre filmy przedkłada jedynie lepszą literaturę i samotne podróże zagraniczne. Najchętniej za swoje granice, w cudze światy. Piórem układa sobie życie.
Konrad Kruczkowski – autor nagradzanego bloga, współpracuje z Onet. Najpierw chciał być Jerzym Pilchem, pisać pięknie. Później Jackiem Żakowskim i jak on, wyrażać swoje zdanie. Od jakiegoś czasu woli pytać i słuchać, bo znów fascynują go ludzie. Niedoszły teolog. Rozmawia z Bogiem, w którego czasem wątpi. Przede wszystkim mąż i tata.
#NieMamZdania to nasz wspólny cykl. Rozmowy publikujemy jednocześnie na obu blogach, ale różni je kilka słów wstępu. Za dwa tygodnie będziemy rozmawiać o przyjaźni. Powiedzcie o nas innym.